środa, 6 października 2010

Prosto z hamaka III - List Rozwarty ( na cztery palce ) maj 2009

Szczerze mówiąc,

wali mnie to czy to się komuś spodoba czy nie ....
wali mnie to czy się ktoś na mnie obrazi, i
wali mnie to czy się komuś narażę, czy mnie ktoś pozwie, czy ktoś mnie będzie za to co zaraz napiszę ścigał ... ,

ale jak mus to mus – jak czlowieka wzięlo to trzeba, co nie ?

Dorastając w rodzinie inteligenckiej pozbawionej patologii, pozyskując jako takie wykształcenie, obracając się wokół ludzi mniej lub bardziej, ale jednak myślących, dorastałem w poczuciu występowania na świecie tak zwanych autorytetów. Ludzi będących dla mnie niedoścignionym wzorem cnót wszelakich; moralności, odpowiedzialności, uczciwości, męstwa i bezgranicznej mądrości.

Na początku, jeżeli mnie pamięć nie myli , był to Janek z Czterech Pancernych, potem kolej przyszła na strażaków, milicjantów, piłkarzy piłki kopanej ( tak, wiem, wiem … ) , Kazimierz Deyna, Grzegorz Lato ( Matko ze jedyna jaki człowiek był naiwny … ) , Gorgon, Lubański … potem, w miarę dorastania, „przestawiałem” się na pisarzy, opozycjonistów, polityków, czy dziennikarzy.
Patrzyłem z nieukrywanym podziwem na Kuronia, Michnika, Baczyńskiego, nawet Rakowskiego, którego poglądów nie popierałem nigdy, natomiast byłem pod wrażeniem niebywałej inteligencji, elokwencji, kultury osobistej, braku obłudy, czy oddania sprawie ( do samego końca zresztą ).

Byłem świadkiem tworzenia się w Polsce struktur demokratycznych, tworzenia i polaryzowania się sceny politycznej ,tworzenia się elit. Wtedy mi to, o czym powiem za moment, jeszcze tak bardzo nie przeszkadzało. Nawet wczesny Lepper cos sobą wyrażał, był jakiś taki bardziej prawdziwy i wiarygodny w tym co robił.

Wszystko, z czym spotykałem się wcześniej miało jakąś wartość, jakąś wagę, ludzie, którymi można się było zgadzać lub nie, którzy byli uważanie przeze mnie za autorytety lub, wręcz odwrotnie , za totalne świnie byli ludźmi konkretnymi, wyrazistymi, postaciami z krwi i kości. Taki Jaruzelski czy Kiszczak, Kuroń czy Michnik, Urban, Falska czy Drawicz, niektóre nazwiska wielu z Was nic może nie mówiące ale określające ludzi COŚ ZNACZĄCYCH, coś konkretnego niosących, kojarzących się z bardzo konkretnymi postawami, światopoglądem, umiejące wyrazić jasno i bez kombinowania, co naprawdę myślą.

Z kim, a w zasadzie, z czym mamy do czynienia teraz ? W większości przypadków z hołotą , głupotą, chamstwem, prostactwem i brakiem jakichkolwiek zasad, z brakiem … czegokolwiek. Przynajmniej w sferach związanych z polityką i , niestety, czasami dziennikarstwem.

Kim jest dzisiaj polityk ? Mamy do czynienia z dwoma modelami.

Model pierwszy to ideowiec. Wiedzący swoje, mający określone poglądy, najczęściej skrajne, kuty na cztery nogi, mniej lub bardziej wygadany gość. I tutaj jest ok. To znaczy prawie ok., gdyż w tej grupie mamy cyników, takich jak bracia Kaczyńscy, czy Lepper, ale co można powiedzieć o Marku Jurku, profesorze Bartoszewskim czy Włodzimierzu Cimoszewiczu ? Możemy się z nimi zgadzać lub nie, ale, niewątpliwie, jest z kim rozmawiać ! Nie ryzykujemy, przynajmniej , w tych trzech przypadkach, że dyskusja z nimi skończy się mordobiciem lub żenadą.

I wreszcie moja ulubiona druga grupa. Grupa przydupasów, karierowiczów, miętkich Wacków i rzadkich, jak kupa, osobowości . To oni tworzą te ELYTY, to oni uważają się za nie wiadomo kogo, występując na codziennych konferencjach prasowych, wiecach, w Sejmie, Senacie czy pod budką z piwem. Oni nie myślą, oni nie mają własnego zdania.

Oni NIE MAJĄ PRAWA mieć własnego zdania. Niech mi ktoś wytłumaczy fenomen pojęcia „dyscypliny partyjnej”. Co to oznacza ? Ano ni mniej ni więcej to że w takiej partii nie ma miejsca na własne zdanie, na myślenie, na ocenę. Wódz powiedział – „to jest złe” i cala hałastra na drugi dzień, w wiadomościach, w wywiadach, w TVN24, W Polsacie krzyczy – to jest złe ! Nie dlatego że tak myśli, tylko dlatego że wódz tak powiedział.
ELYTY nie umieją rozmawiać. Nie znają pojęcia dialogu. One tokują. One wygłaszają swoje zdanie, ewentualnie dyskryminują konkurencję polityczną. Od lat patrzę na programy, w których spotykają się te same gęby, takie kurwa mundre i wygadane, takie ważne, same Piłsudskie, Paderewskie i Becki, same Papieże polskiej polityki, a w rzeczywistości gówno mające do powiedzenia małe ludziki, które nie starają się nikogo przekonać do swoich racji, nawet nie sprawiające pozorów, że przyszli do studia po to aby merytorycznie bronić swoich zdań. Oni przychodzą wykrzyczeć swoje, zagłuszyć, zdeptać sąsiadów i , mając w dupie dobre wychowanie, nie odpowiadać na zadawane pytania prowadzących, tylko jechać ze swoim, że my jesteśmy „naj” a reszta niech spierdala.

Kim jest Kamiński ( obojętnie który ? ). Kim jest Kurski ? ( jeden jest dziennikarzem, to pewne, ale drugi ? ). Kim jest Gosiewski ? Szmajdzinski ? Putra ? Czarnecki ? ( rekordzista świata w obłudzie i cwaniactwie ), Palikot ? Misiak ? Karpiniuk ? … wyliczac dalej ?

Kim oni są ? Mięsem armatnim, hałastrą i badziewnym zlepkiem nic nie znaczących postaci. Z nielicznymi wyjątkami, sa to ludzie, ktorzy sami nie potrafia nic. Malutkimi trybikami w interesie zwanym polityką. Zakłamanymi, nie mającymi własnego zdania, tańczącymi tak jak im zagra boss ludźmi. Przydupasami swoich bogów, karierowiczami i , niestety często, moralnymi bankrutami .

A przede wszystkim ludźmi, którzy rządzą, rządzili, bądź będą rządzić naszym krajem. I to jest kurwa straszne.

A co mam do dziennikarzy ? Ano , w zasadzie nic. No, może oprócz tego ,że gdyby nie oni, gdyby nie codzienne serwisy poświęcone tej całej bandzie pajaców, gdyby nie te Serwisy Wiadomości, Panoramy, Zawsze po 21-ej , CODZIENNE konferencje prasowe ! ( czy to oznacza ze codziennie dzieje się coś tak niezwykłego że trzeba organizować konferencję ?!! ) i tym podobne programy, żaden z tych polityków przez male „p” by ie zaistnial, nie znaczył by więcej niż para moich śmierdzących, białych trampek. Co mam myśleć o Lisie, Rymanowskim, Durczoku ? Codziennie odstawiają szopkę zapraszając do studia kilku „ żołnierzy” z przeciwnych frakcji. I po co ? po to by się czegoś od nich, sensownego, dowiedzieć ? Kaman ! Niech mnie nikt nie osłabia ! … Ma być przede wszystkim wesoło, ma się lać krew, latać mają „kurwy”, mordobicie ma wisieć w powietrzu, ma być show !!! Na mądrą polemikę miejsca nie ma, nie ma na to ani czasu ani kasy. Ani ochoty. Nudne pieprzenie Bartoszewskiego puścimy raz w miesiącu, starczy. Takie mamy dziennikarstwo polityczne. Jak by kto nie miał telewizora to niech sobie w Trójce puści co sobotę o 9:00 rano puści śniadanie z … Warto posłuchać. Szczególnie na 5 mniut przed końcem. Jak już mało czasu jest a trzeba jeszcze trochę gówna zrzucić na siedzących obok. Szesnastościeżkowy magnetofon nie starczy do nagrania wszystkich tokujących naraz przedstawicieli „wadzy” i opozycji …

Co mam myśleć o redaktor Pochanke, która w dniu, w którym zawaliła się hala grzebiąc kilkunastu hodowców gołebi, prowadząc wywiad z odpowiedzialnym za akcję ratunkowa, zasuwającym kilkanaście godzin bez przerwy strażakiem zadaje bardzo inteligentne pytanie – „i co Pan teraz czuje ?”

„Gówno czuję proszę Pani” – powinien odpowiedzieć Pan strażak, „A w zasadzie wkurwienie czuję przeogromne, że Pani stacja, żerując na takich jak ta, tragediach , robi dziką kasę, organizując od razu blok poświęcony tylko temu tematowi, lecący 24 godziny na dobę, i się nakręca, i pierdoli o tym bez ustanku , i pakuje nam ekipy telewizyjne co tylko przeszkadzają w pracy” . Ale Pan tego nie powie, bo jest mega facetem, bohaterem z krwi i kości i jest odpowiedzialnym za to co robi. I jemu po prostu nie wypada.

Wniosków nie będzie. Niech każdy wyciągnie sobie je sam.

Żałuje jednak, ze nie jest możliwa do zrealizowania opcja wrzucenia w jakieś magiczne miejsce granatu, poczekania aż kurz opadnie, wysprzątania i umeblowania wszystkiego od początku….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz