piątek, 30 października 2009

pierwszy piątek tygodnia ...

niby okazja, żeby coś wypić. albo coś zrobić. zabalować albo coś podobnego.
ale nieeeee ...
kulturka pełna plus opierdalactwo absolutne dzisiaj. i abstynencja.
razem z pierwszą pieczemy, gotujemy, słuchamy płyt  i gadamy

za to ...

starszy z kolegami w Złotych Tarasach
młodszy .... z kumplami w knajpie

taaaa ... coś tak jakby zegar dostał pierdolca , duracell'a albo co
nie podoba się to mnie, oj nie podoba ...

wtorek, 27 października 2009

no i nerw

chciałem , w ramach odchamiania, zabrać całą rodzinę na koncert muzyki Czajkowskiego i Szostakowicza.
Koncert jeden jedyny, Teatr Wielki, wielka Orkiestra Symfoniczna im. Czajkowskiego, Za pulpitem Władimir Fiedosiejew, facet co o nim piszą, ze " należy do światowej czołówki dyrygentów. Krytycy doceniają jego indywidualność, wyjątkowy program artystyczny oraz oryginalne interpretacje utworów wielkich kompozytorów."


Dzwonie i chce zrobić rezerwacje, a tu panienka mi mówi że:


1. na ten koncert nie ma rezerwacji - rozumiem
2. że trzeba przyjechać osobiście po bilety - tez rozumiem
3. że do kupienia sa TYLKO bilety na 3 balkonie .... i tego kurwa nie rozumiem !


Dzisiaj jest PIERWSZY dzien oficjalnej sprzedazy biletow, a okazuje się ze na starcie prawie wszystkie bilety sa już rozprowadzone. I do kopienia, dla motlochu zostaly juz tylko takie 20 km od orkiestry ...


Jak tu nie dostać guli ?!!


no nie ma jak. To i dostałem. Właśnie jadę zrobić rozpierduchę ( co mi nic nie da ) i sprobowac kupić cokolwiek ( zeby to wyszlo musze tylko odwrócić kolejnosć działań ...)


no masakra normalnie ;[

wtorek, 13 października 2009

no i mamy to co mamy ...

Wszyscy ( w wiekszości ) mamy szajs za oknem, ja mam jeszcze dodatkowo szajs w robocie. Nie po raz pierwszy, i pewnie nie ostatni, przekonuję się że tzw gentelmen agreement dotyczy TYLKO I WYŁĄCZNIE gentelmenów obojga plci. Nie dotyczy kutasów, kombinatorów i cwaniakow ( co oczywiste ), ale również i takich, co do których przez lata mieliście nadzieję że gentelmenami są ....

A nie są ......

I wystarczy, ze jest troszkę trudniej, że trzeba się szczypnąć, spiąć i przeczekać, że trzeba się zachować jak facet z jajami, co to może dzień , dwa się nie myć jak tak wyjdzie, zjeść bułkę z masłem a nie rogala z szynką, no więc wystarczy że będzie troszeczkę gorzej, niebezpieczniej, straszniej, a nasz gentelmen z bożej łaski nagle traci pamięć ....

Zapomina ustaleń, zapomina danego słowa, zapomina, ze przez ostatnie kilka lat zarobił na nas dziesiątki czy nawet więcej złotych, że istnieje coś takiego jak twarz, którą można stracić ...

Za każdym razem sobie mówię - stary ,nie przejmuj się, tak świat zbudowany .... ale się przejmuję. Nie dlatego że straaaasznie mi się pokomplikuje życie, bo ja sobie radę z tym dam. no, może nie tak od razu na leżąco i z palcem w dupie, ale dam ;)  Ale dlatego,  że po raz kolejny zwątpiłem w ludzką uczciwość .... Taką zwykłą, ludzką uczciwość ...

Boszzzz, ja naprawdę nie wiem jak oni sobie codziennie patrzą rano w pięknych pozłacanych i wymarmurowanych łazienkach w te swoje twarze ....

Ale z drugiej strony .... jak to dobrze w takich sytuacjach być sobą :)

poniedziałek, 12 października 2009

no i w pizdu ...

cytując klasyka, wylądowałem tutaj wbrew swojej woli,waląc z całej siły dupskiem w elektroniczne podłoże serwisu www.blogger.com ...

Otrzepawszy się i poprawiając portki wstaję i zaczynam zwiedzać. Mam nadzieję, że znajdę to coś co pozwoli mi zostać tu dłuzej.

Póki co, zaczynam rozpakowywać kartony i meblować pokój ...
;)