sobota, 28 listopada 2020

Amen

Naprawdę, bardzo się starałem. Przez lata. Widząc zło K.K. jako instytucji, starałem się rozumieć ludzi wierzących, Starałem się oddzielać państwo kościelne, pełne obłudy, zakłamania,chciwości i perwersji, pełne zdegenerowanych w swojej większości kapłanów, chciwych cwaniaków żerujących na wiernych owieczkach, pozbawiających wiernych środków do życia, ale i - co gorsze - pozbawiających ich zdolności do samodzielnego myślenia wtłaczając do głów ten cały kit o bogu i życiu pozagrobowym. 

Niestety K.K. nie dał mi szansy. Indoktrynując całe rzesze katolickich zombie z różańcami w dłoniach, uczy ich nienawiści do niewiernych, do myślących inaczej, do ludzi światłych, kierujących się świeckimi zasadami moralnymi i etycznymi. Jesze do niedawna osoba wierząca i praktykująca była dla mnie partnerem do dyskusji. Mając w sobie resztki wiary w to, że wiara katolicka daje ludziom coś dobrego mogłem się spierać na tematy ideologiczne przyjmując argumenty drugiej strony. Teraz to się skończyło. Będąc członkiem K.K. jesteś taki sam, jak gwałcący dziecko ksiądz pedofil, jak oszołom z różańcem w dłoni bijący niewiernego, jak ten człowiek poniżej uczący wiernych, że kobieta MUSI zgadzać się na seks z mężem, czy jej się to podoba czy nie, jak pani poseł twierdząca, że kobieta ma dwie możliwości albo macierzyństwo albo dziewictwo, jesteś taki sam jak J.P II, kardynał Dziwisz, napuszczający jednych polaków na drugich biskup Jędraszewski, czy wyciągający z państwowej kasy T. Rydzyk. 

Cytując Konrada Szocika ( polecam przeczytać cały artykuł - http://www.kulturaswiecka.pl/node/622 ):

"Moralność religijna opiera się na woli Boga i na stosunku między człowiekiem a Bogiem. Jednak ten stosunek jest jedynie wyobrażeniowy, ponieważ Bóg jest istotą, której nikt nie jest w stanie poznać ani zrozumieć. Dlatego każdy tworzy własne wyobrażenie Boga, odpowiadające swojemu charakterowi, usposobieniu, czy wreszcie korzyściom. Zatem, w rzeczywistości, moralność religijna nie opiera się na woli Boga, lecz na woli poszczególnych jednostek i grup. Natomiast moralność świecka, czysto ludzka, opiera się na wzajemnych relacjach między ludźmi, których podstawą jest znajomość ludzkiej natury, wskazującej na człowieka jako istotę czującą, dążącą do tego, co dobre i przyjemne, a unikającą tego, co złe i sprawiające ból. Dlatego, w ślad za niepopularnymi w Polsce myślicielami Oświeceniowymi, możemy powtórzyć, że jedynie odpowiednia edukacja humanistyczna, wzmocniona właściwym prawodawstwem, koncentrująca się na bogactwie i różnorodności człowieka, może stanowić normę moralności." - jedynie nasza wiedza, doświadczenie życiowe, edukacja humanistyczna i stojące na solidnych podstawach prawo mogą stanowić bazę upoważniającą nas do oceniania co jest dobre a co złe. Z pewnością nie jest nią chora interpretacja dzisiejszych katolików bajki o jezusku.

Amen.

https://youtu.be/ZDy1gpS0-CI


sobota, 25 stycznia 2020

2020 ....

No to mamy kolejny rok. 2020. Jak to brzmi. Jak jakaś Odyseja Kosmiczna albo inny S-F
Mam nadzieję, że będzie lepszy od poprzedniego. Chociaż, póki co, nic na to nie wskazuje.
Te same demony, te same nerwy, od czasu do czasu chwile szczęścia.
Brak środka.
Albo orgazm albo katastrofa.
Inaczej nie odczuwam.
I coraz bardziej nie umiem się dostosować.
Nie chcę w zasadzie.
A nawet, jak czasami chcę, to nie pasuję. Do niczego i do nikogo.
Z wyjątkiem Pierwszej. Nie wiem na jakiej zasadzie Ona jeszcze tu jest.
No i Piękne Umysły. Ale to osobny temat. Jestem pewien, że znajdą pomysły na życie i swoje miejsca na ziemi i będą szczęśliwi. Mądre one są jak cholera, pewnie po kowalu ...
Btw - czy człowiek musi szukać swojego miejsca na ziemi całe życie? Przecież to jest z dupy. Bo jak już znajdzie, to nie ma czasu się tym nacieszyć. Może trzeba trochę obniżyć poprzeczkę? Może wtedy rzeczy, które chciałoby się robić będą bardziej realne? Tylko że te realne, te "sensowne", te pragmatyczne nie kręcą. A te co kręcą okazują się albo niewypałami, albo zbyt trudne, albo zbyt kosztowne.
Kurwa, trzeba było chyba iść do tej korporacji 20 lat temu. Mózg by wyprali, nastawili na target i by człowiek tyle nie myślał.
A teraz, 60-tka za chwile na karku i dupa zbita.


piątek, 29 grudnia 2017

z serii: noworoczne postanowienia

noworoczne postanowienia ze stycznia 2017 .... kto pamięta. ja  nie. nie pamiętam też roku, który by tak szybko minął. roku pełnego niepokoju, ale i radości. bólu, ale i rzadkich chwil zapomnienia. generalnie życie nie jest dla mięczaków; trzeba mieć twardą dupę, jak się ma otwarte serce.
świat jest dla młodych, trzeba im powoli zacząć oddawać to, o co się samemu walczyło mając 18 - 25 - 30 lat. trochę to przerażające, ale chyba dopadł mnie klasyczny kryzys wieku średniego / chyba już starczego ? / . brak wiary, zwątpienie, szukanie problemów tam gdzie ich nie ma, wyolbrzymianie tych co są, wieczny sceptycyzm, brak snu, brak pomysłu na życie, strach przed jutrem, brak zadowolenia z tego co się ma. mimo że ma się sporo. kobietę, której ze świecą szukać, dwóch fantastycznych synów, wchodzących właśnie w prawdziwy świat z napisem "no mercy", bieganie, jako takie / odpukać / zdrowie. no i zwierzaki, bez których dom by był pusty.
ale w głowie ciągle coś mówi - to nie to, nie tak, tylko na tyle cie stać? biznesy, kredyty, młodym bogiem przestałeś być 15 lat temu, demonem seksu też, nic nie masz, jak się jutro przewróci to albo tamto lądujesz po mostem. co noc to samo.
cieszyć się tym co się ma, oto zadanie na ten rok. zluzować gumę w gaciach, otworzyć się na nowe.
tak trzeba. dla nich i dla siebie. dla nich przede wszystkim.
amen.