czwartek, 4 sierpnia 2011

Co jest ?

Ano to, że w robocie u Pierwszej, wczoraj, zostałem odarty z resztki godności, zbrukany i zgwalcony ( spox - psychicznie ... ), czyli spędzałem wieczór na zmywaku. to jest ;| A potem jeszcze wpadli goście, goście i ześmy wyleźli po 24-ej. A dzisiaj Pierwszą musiałem z wyrka na siłę wykopywać, na szczęście trochę człowiek się filmów w zyciu naogladał - Bruce'a Lee i tych innych to i jakoś sprawnie poszło ...

Czyli siedzielim wczoraj do ostatniej, baaardzo zreszta miłej, Klientki, Pierwsza palcem wskazała brudne szklo - to żem polecial na ten zmywak, a tu pitu pitu, znajomi przyszli. no to Pierwsza mówi - Jaruś, nie opierdalaj sie tylko dwa kieliszki i winko zapodawaj. No to zapodałem, Twowarzystwo sie rozkręcilo, Pierwszej baterie pierwszy kieliszek podładowal i dawaj, budowanie więzi międzyludzich. Ja na zegarek pokazuje raz, drugi, nic. Dzioba zamoczyc nie moge, bo samochodem przyjechałem ,a tu atmosfera się rozkręca. Monia z Bartkiem to gaduły, Pierwsza jeszcze większa i pojechali .... O połnocy, jak już wszystko ogarnąłem, wygonilem towarzystwo w cholere, POierwszą do autka i do domciu. Tutaj ząbki, wanienka i lulu. A dzisiaj musiała o 7 rano wstać ... Miełem te 5 minut dzikiej satysfakcji, ze mogę jeszcze godzinkę palnikiem do gory poleżec :)

środa, 3 sierpnia 2011

special for You, Mała ...

impresjonizm w czystej postaci.
tytuł: odpadająca rąsia
smacznego !

dzisiejszy dzień sponsorują kolory: zielony i sinofioletowy

Czyli paleta z Maków Monet'a
A poza tym - pogoda się zrobiła co mi ni cholery humoru nie poprawia, bo gdybym to ja był na ten przykład w mieście Sopot albo Castilione della Pescaia albo gdzie indziej, gdzie do wody dwa kroki to tak, ale jak siedze w biurze to jeden ch...j.

Chociaż może mniej komarów będzie, w dupę kopańców jednych co ostatnio do czwartej rano mi spać nie dawały, i kazały se robić moskitierę na gębę z letniej husty Pierwszej - trzeba to było widziec ....

No i 2cv-ka się trochę lepiej pomyka po mnieście jak na łeb sie nie leje ( bo daszek w takim stanie jest obecnie, że nie ma znaczenia czy jest on zwinięty czy rozwinięty - leje sie na leb i tyle )

no.

p.s. jak by kto potrzebował wspomagania przy puszczaniu pawia - służę kolejną fotką kończyny prawej, górnej. w HD i z lampą. bardzo realistycznie

wtorek, 2 sierpnia 2011

łapka jeszcze wisi gdzie wisieć powinna

chociaż nie jestem do końca przekonany, ze za kilka dni będziemy jeszcze razem.

Co lekarz to inna koncepcja. jeden by ściągal, drugi by zostawił, trzeci kroił a czwarty sie nie pierdolil tylko wziął strzykawę wbił w to , na co ja nawet patrzeć nie mogę bo mnie boli, tak na żywca, pogmerał, odciągnal trochę krwawego gluta i kzał moczyć w rivanolu. no to moczę. wygladam tak ,jak by mnie kto obsikal, ale co na to poradzić.

Generalnie wychodze z założenia iż gorzej już być nie może, bo bania tak napuchnięta że moze tylko pęknąć, co przynioslo by z pewnością ulgę. tylko by bylo troche sprzatania, a nie wiem jak schodzi zgalareciała krew z klawiatury. pewnie niezabardzo ...

Póki co mam co robic - czyli mysleć o tym jak mi się w firmie pierdzieli z miesiąca na miesiąc bez żadnej perspektywy. może faktycznie musze sięgnąć dna, zeby się odbic. bo teraz nie mam absolutnie żadnej koncepcji. a jak przyjdzie Pan z teczką i powie - "panie kossakowski - prosze wypierdalać, to już nie jest pańskie" - to może mi sie jakkieś klapki otworzą ?

no, i tym optymistycznym akcentem kończymy kolejnego zajebiście inteligentnego wpisa i spierdalamy coś zjeść. bośmy jeszcze dzisiaj nie jedlismy. nic a nic.

p.s. z tego co widzę, to nasza sprzątaczka, co właśnie deburdelizuje naszą chałupę prowadzi biznes z lepszą rentownością niż mój. kolejny powód do dumy, kurwa.

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

k....waaaaaa ....

starszy piekny umysł nie daje o sobie zapomnieć. atakuje z najmniej spdziewanej strony. ale czy na pewno nie można się było tego spodziewać ?

pomyślmy ....

już dwa razy wyciął ten numer....

dwa razy płaciłem jak psu w dupę kupę kasy ....

i to ja a nie on za to odpowiadam. to ja za każdym razem dochodzę do wniosku że mam do czynienia z dorosłym facetem. i ja biorę na siebie załatwienie tego syfu. i ja się wkurwiam. i mnie to tylko doprowadza do białej gorączki. reszty to nie dotyczy.

znowu wlazł do netu przez komórkę, zaczął ściągać jakieś bzdety i znowu zasnął. i znowu jam mam zapłacić za jego niefrasobliwość i wyskoczyć z prawie patola, w sytuacji, w której każdy grosz jest ostatnio liczony dziesięć razy.

i znowu ja wychodzę na chama rzucającego mięsem, despotę drącego ryj, nie dającego dojść do słowa nikomu. znowu się wszyscy na mnie obrażą. i się będą dziwić, że łażę jak struty i gadać że robię z gówna dynamit i że tak nie można.

no.