środa, 5 września 2012

FB

Najlepsze decyzje podejmuję zawsze na podstawie impulsu.
Nie kombinuję, nie rozkminiam, nie odpalam kalkulatora. Czuję wewnętrzną potrzebę zrobienia czegoś - robię to.

Ostatnie lata obfitowały w kupę stresujących zdarzeń, większej lub mniejszej wagi - jednak tych bardziej znaczących było zdecydowanie więcej. Odskocznią od dnia codziennego był m.innymi fejs ( konto założone tylko po to aby prowadzić podstronę dot. biznesu Pierwszej ) , przeglądnie prasy, na imprezy czy wyjścia na miasto najnormalniej w świecie nie było czasu i ochoty. No i oczywizda Lusiński, ale to osobna historia :)

I właśnie doszedłem do wniosku, ze ta cala aktywność, ten sposób wypełniania wolnego czasu to jednak nie moja bajka. Co więcej, jest to czas stracony bezpowrotnie, czas zmarnowany, totalnie przeputany.

Codzienne wchodzenie na stronę, w celu przeczytania w większości płaskich jak klapa od kibla wpisów, kompletnie nieistotnych informacji,  "prawd życiowych" rodem z Bravo, Uzależnienie się od medium, które oprócz złudnego przeświadczenia, że się ma zajebistych znajomych ( z których nota bene 60 proc. nie widziało się nigdy na oczy ), ekscytacja znajomymi z całego świata, wreszcie zadowolenie się życiem towarzyskim prowadzonym coraz częściej za pośrednictwem klawiatury ...


Czy to już z nie jest uzależnienie ? Zamiast pojechac na Pola Mokotowskie  na piwo z synami  i Lusińskim odpalam notebooka. Zamiast wziąć Pierwszą gdziekolwiek siadam na dupie i przelatuję przez stertę, w większości nic nie znaczących , wpisów.

finito.


4 komentarze:

  1. znaczy się, że będzie Cię teraz więcej na blogasku?? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no chyba tak ...
    taki powrót do korzeni ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. uzależnienie od FB jest wtedy, jak wyłączasz zakładkę z fejsbuniem i nie masz co robić w necie ;)

    OdpowiedzUsuń