środa, 14 września 2011

wkurwiennie jest

Wkurwia mnie całe stado spraw, wkurwiają mnie ludzie, wkurwiają pracownicy, wkurwia rodzina, bliższa i dalsza, wkurwia cudze szczęście i cudze sukcesy. Wkurwia mnie to, że jestem wkurwiający, przez co wkurwiam innych. wkurwia mnie to błędne koło napędzającego się wkurwu, i brak mozliwości z niego wyjścia też mnie wkurwia. Wkurwia mnie to, że nie mogę nic sensownego napisać, bo oprócz wkurwu, który mnie ogarnia dzień i noc, nie czuje praktycznie nic. I nic nie potrafię z tym zrobić, aby z tego stanu wkurwienia permanentnego wyjśc. I wkurwia mnie to, że zamiast pisać o radości płynącej z kupy fajnych rzeczy jakie się naokoło wydarzają, ja mam przed oczyma jedynie powody tego wkurwu, które przesłaniają mi cały obraz. I nieważne jest, że jak by tak człowiek na logikę do tego podszedł, i na jedną szalę położył to co ma, a na drugą to co się pierdoli i powoduje wkurwienie, to może by i na plus to ważenie wyszło, nieważne, ze jest pare, z zewnątrz pięknie wyglądających zjawisk, wystarczy że się obudzę, a już po kilku sekundach, zwycięski w wyścigu myśli popierdolonych , niczym Sebastian Vetel pojawia się wkurw, tarmosząc i zabijając wszystko co piękne, dodatnie, logiczne, sensowne i wartościowe.

I wkurwia mnie to, że tym megawkurwem psuję sobie relacje z ludźmi, ostatnimi wariatami i desperatami, którzy jeszcze chcą ze mną gadać, nie uciekają lub nie udaja że są zajęci, wkurwia minie to, ze sam, w samobójczej misji trwającej ostatnie kilka miesięcy palę mosty, obrażam, i tnę cienkie i tak nitki relacji z ostatnimi mohikaninami mojej egzystencji, pozwalam bez walki temu megawkurwowi rządzić moim życiem, robić z nim co mu się tylko podoba, niszczyć, palić, rozpierdalać, dewastować ...

Wkurwia mnie bezsilność, nieuchronność megaczarnej dupy, w jakiej się za 2-3 tygodnie znajdę, wkurw pęta mi nogi i ręce nie dając logicznie działać, wkurwia mnie samotność jednej starej muchy, która wpadła w gówno i zniknęła z oczu reszcie gnojówek, tak fantastycznie balangujących na końskiej kupie.

Wkurwia mnie to, ze z zewnątrz wszystko wygląda cudownie, ludziska przychodzą, cmokają, gratulują, miziają słowem, wchodzą w dupę bądź sami dupę nadstawiają, wyciagają bezsensownie głupie wnioski, karmiąc się nimi sami się gdzieś tam potem wkurwiają dlaczego mnie jest tak dobrze a im tak chujowo.

Wkurwia mnie wreszcie to, że nie jestem na odparcie tego całego syfu gotów, ze chwile, w których sobie mówię, że to zaraz przejdzie, ze trzeba się walnąć w ryj, ocknąć, dać sobie samemu kopa w dupę i zasuwać, że te chwile powoli przechodzą do historii.

Wkurwia mnie to, co tu zaraz przeczytam.

Boję się tego stanu.

12 komentarzy:

  1. czyli co? zamknąć się?

    a kij, najwyżej mnie pogonisz, wkurwiony, trudno.

    Ty doskonale wiesz, o co chodzi. Wstajesz rano i możesz pomyśleć "kolejny wkurwiający dzień", albo... no albo co innego. Możesz patrzeć na to, co jest ok, albo możesz się wkurwiać. Możesz się starać, żeby przyczyny wkurwa jakoś spacyfikować, albo się w tym nurzać. Nie mówię, że z lubością, nie. Ale jednak.
    I to jest banalne, i dlatego tak wkurwia, ale to naprawdę w dużej mierze jest kwestia DECYZJI. Wiadomo, są okoliczności, obiektywne, i one zdarzają się obiektywnie choojowe, a nawet chujowe. Ale poza okolicznościami jest jeszcze całkiem subiektywne podejście do nich. I tutaj to już można sobie wybrać. Albo chociaż próbować.

    A jeśli wkurwia Cię to, co tu przeczytałeś to skasuj. Bo sama się zastanawiałam, czy nie powinnam.

    Bo równie dobrze możesz uznać za dobre rady niedorosłej ciotki klotki. I nie będę mieć za złe, bo to prawda.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie jest tak. przynajmniej w moim przypadku. nie mam nad tym kurestwem ostatnio ŻADNEJ kontroli - stres mnie zżera 23 odziny 59 min mna dobe. I nie umiem tego wyrzucić, zatrzymac. A to mnie tak kurewsko ogranicza, że nie umiem, nie moge zrobić nic sensownego. Wszyscy już rzygają jak sie odzywam, a fakt, ze nie umiem tego opanować przed Pierwszą, ktora ma wreszcie coś swojego i ma pełne prawo się tym cieszyć , a ja mam kurewski obowiązek jej to uożliwić , fakt ten mnie gnoi jeszcze bardziej. I tyle.

    Jak by to była kwestia decyzji, to pies to jebał. Ale to kwestia kołka wbitego w głowę. Boli jak cholera i nie ma jak wyjąc.

    I żeby nie bylo - nie chodzi o to ze ja sie bez kasy nie mogę obejść, już kilka razy dostalem po dupie, jezdilem starym trupem albo i łaziłem z buta. Ale wtedy byłem sam, albo miałem jakiś backup. A teraz mam widoki po chuju, dwa Piękne umysły, które trzeba wykształcić, wychować i wykopać w swiat, wizję tego co chcę robić i czego nie chcę, kurewsko wazne decyzje do podjęcia i mega wkurwa. I zero koncepcji jak to ugryźć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wtedy idę spać. Ogarniam minimum egzystencji, oszczędzam emocje i szukam tylko okazji, żeby to przespać. Paskudny stan. Chyba dla przeciwwagi do tego, jak jest dobrze.

    Coś jak pms... współczuję, to MUSI minąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. wiesz, Piersza ma pełne prawo się cieszyć tym, co jej się udaje, a Ty masz pełne prawo być nie w sosie (ekhm.. ;)), jeśli cośtam się nie udaje. i tak jak Ty nie masz prawa jej odbierać tej radości, tak ona nie może mieć do Ciebie pretensji, że o coś się martwisz, nie?

    a jak to ugryźć? byle nie wszystko na raz, a po kolei. Może od tych ważnych decyzji?

    OdpowiedzUsuń
  5. hmmm jakby stan mi z lekka znany ;/
    sprzed roku.

    wspolczuwam, ale na pocieszenie - to mija. powoli, ale jednak.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czwarty dzień nie palę, czekam na odpowiedź w sprawie pracy, mój świetnie zapowiadający się romans skończył się zapowiadać, moje konto wynosi 0 funtów, o przepraszam, minus 60, a polskie równa się zero złotych. Zgadnij jak się czuję? I zgadnij do tego jak czuję się jak dostaję setną wiadomość o treści: Nie martw się, będzie dobrze.

    NO KURWA!

    OdpowiedzUsuń
  7. obiektywnie nieproduktywny stan, subiektywnie - rozumiem, współczuję, współodczuwam, znam z autopsji... podobno mija, mam nadzieję.
    a wpis potraktuj terapeutycznie, każdy powinien mieć miejsce gdzie sobie wywala czasem frustracje, wkurwy i takie tam...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ano każde z Was i ma i nie ma racji. Bo to, co każdego z nas spotyka jest tak unikalne i inne, że trudno znależć na to wspólną receptę. Zresztą jej tutaj nie oczekuję. Muszę to rozwalić sam. Takie kurde truizmy na dobranoc.

    p.s. jade do chałupy. mam dosyć.
    Właśnie sobie pomyślałem, że mam dla kogo wracać, a to już jest coś. Duże coś :)

    OdpowiedzUsuń
  9. szukam wcisku "lubię to" przy peesie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. no piękny wpis. nie spodziewałam się tego po Tobie...

    OdpowiedzUsuń
  11. co tu pięknego widzisz to za cholere nie pojmuję ...

    OdpowiedzUsuń