sobota, 10 września 2011

trzeba poprzestawiać priorytety

Mam na to ochotę od dawna, ale proza życia zabija każdy przejaw szaleństwa. Co dojdę do momentu, w ktorym można by było to zrobić, dostaję takiego kopa w dupsko, że się odechciewa wszystkiego. Życie to nie jebajka, jak powiedział ktoś, kiedyś, gdzieś. Niby o tym wiem, ale zawsze z tyłu głowy tli się nadzieja, że tym razem się uda. A tu monstrualny chuj. Tym razem nie wychodzi.

Mając te osiemnaście, dwadzieścia czy trzydzieści parę lat, zawsze można sobie powiedzieć - mogę jeszcze poczekać, odpuścić na moment, coś pokombinować. Kiedy się ma tyle co Wy wiecie a ja czuję , optyka się zmienia. Tak jak z tą szklanką, tyle że odwrotnie. Jest już do połowy pełno, i zaczyna się wlewać coraz szybciej. Ani nic zakręcić, ani zasłonić, ani wylać, Wpierdziela się ta woda jak wściekła, a jak już się wleje od końca to wiadomo - po zawodach. I jedno wielkie nic.

A miało być o priorytetach ...

Wkurwiające jest też to, że bilans musi wychodzić na zero. Jak tam jest dobrze, tu tutaj musi się coś zepsuć, jak tu jest cacy, tam sie pierdoli. Niby oczywiste, a męczy.

Dobra, miało być o priorytetach, niech będzie. Miejmy to już za sobą ...

Za tydzień, w piątek Wielkie Otwarcie. Co z tego, że deal się już kręci półtora roku - ma być wielkie Bum to będzie. Tutaj priorytety są oczywiste. Nieważna cała organizacja przedsięwzięcia, nieistotne co będzie do picia, jedzenia, jak spiszą się zaproszone gwiazdy, NIKOGO nie interesuje jak zorganizować pracę 3 osób z obsługi, gdzie postawić, czy UMYĆ 200-300 ( właśnie, ILE ich ma być ?!! ), talerzyki, czy dawać widelce, czy nie, co ma być podane ( przypominam, to już w ten piątek ), jak rozdystrybuować zaproszenia. To wszystko nie jest istotne, rzecz jasna.

Ważne jest, czy buty pasują do sukienki. Ważne, czy sukienka dobrze leży, i czy nie trzeba jej będzie przeszyć, poprawić. Istotne jest, które to mają być buty. Stos pudeł codziennie w nocy przed lustrem i analiz. Czacha dymi, każda koncepcja sprawdzana w sposób doświadczalny - Jaruś - i jak ? ... A Jaruś śpi, albo ogląda mecz. ..

Wczoraj wyleźliśmy po dziesiątej, dzisiaj znowu, 7:30 pieprzony budzik w pieprzonej komórce i na 8:45 na Mokotowską. I tak do 22-giej. I jutro też, Trzeba przecie odrobić ten piątek i zarobić na buty. Bo nie pasują do sukienki. Chyba że sukienkę też trzeba będzie zmienić. ..

3 komentarze:

  1. Ja mam lat 28 za chwile i wcale to nie jest tak, ze mam czas, NIE MAM CZASU, chcę wszystko już TERAZ, miłość, karierę, pieniądze (może w innej kolejności).

    OdpowiedzUsuń
  2. generalnie masz rację. błędem jest zakładać, że pożyjemy do 80-tki czy 90-tki. Jakiś fiut w porsche może przecież w nas wjechać po pijaku dzisiaj wieczorem lub jutro po południu. I wtedy cały misterny plan idzie w pizdu.

    Ja, mając te 28 lat nie byłem jednak taki przewidujący. Piłem, bzykałem i szastałmm kasą ile wlezie, bez żadnego chytrego planu, bez koncepcji, jak by to powiedział Kononowicz- bez niczego. Dopiero kilka lat temu zaczęło mi się palić w dupie. Jakieś analizy, przemyślenia, czy warto czy nie warto, czy to co robię ma sens ...

    No i przy okazji wpadają do łba mniej lub bardziej porąbane pomysły, póki co te bardziej pogięte i obarczone ryzykiem wychodzą, a te stonowane, ukierunkowane na "normalne życie" się pierdolą. Czyli ostra jazda bez trzymanki, która nie daje spać po nocach, bo piękne umysły trza wykarmić i wychować, a ten "kontrakt" wygaśnie dopiero za pare ładnych lat. Stąd sraczka.

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz, jak jest, wszystko sprowadza się do tego:
    http://www.youtube.com/watch?v=DQps6jh1maM
    :)

    OdpowiedzUsuń