piątek, 23 września 2011

pytanie na dziś

Podobno najlepsza receptą na życie jest to ,aby być sobą. Nawet całkiem nieźle to brzmi. Być zawsze sobą, nie zmuszać się no niczego, nie dawać modom, różnego rodzaju naleciałościom, jeżeli kolidują one z moim ja. Iść przez życie ze świadomością swojej wartości i niepowtarzalności. Super.

Tylko co w przypadku, kiedy jest się fiutem ? Złamasem, skurwysynem, zbokiem ?

Trzymać się niezmiennie tych swoich "standardów" i upodobań ?

Albo ujmując problem nieco delikatniej - co w przypadku, w którym coś jednak nie trybi "zewnętrznie" ? W środku jest w sumie ok, no może z lekkimi jazdami, za to w kontaktach z innymi jest człowiek nie do wytrzymania ? Jest upierdliwy, kłótliwy, pali mosty niemal hurtowo, robi wszystko kierując się praktycznie tylko emociami ? A potem siada i myśli - kurwa - no chyba lekko poprzeginałem. Ale nie ma najmniejszej ochoty nic naprawiać.

Kiedyś o tym pisałem - chyba na bro - ze nienawidzę obłudy i zakłamania. I że każdy taki sygnał jest ostatnim sygnałem. Potem po prostu już nie ma okazji do weryfikacji poglądów. W stosunku do sąsiada, którego pies nasra na wycieraczkę problemu nie ma. Problem jest wtedy, kiedy dotyczy to osoby bliskiej, z rodziny, bliskiego znajomego ( celowo nie używam słowa przyjaciel, bo takowego nigdy nie miałem ) - dochodzi do kwasu, szybka ocena, zero szansy na obronę, i - po zawodach. Bezapelacyjnie i nieodwołalnie. Nie umiem następnego dnia, po tygodniu, miesiącu czy roku spojrzeć na kogoś bez obrazu owego "kwasu". I KOMPLETNIE nie rozumiem serialu Przyjaciele.
Jestem sobą.

11 komentarzy:

  1. NIENAWIDZĘ serialu przyjaciele. To jest jakiś fuck-buddies koszmar, a nie przyjaźń. Jak patrzę na Rossa to chce mi się rzygać. A fryzury Rachel były przekleństwem TV dla mnie. Zakłamania się brzydzę, a sobą w dzisiejszym świecie być nie można. Bo jest się bezrobotnym wtedy.

    OdpowiedzUsuń
  2. "sobą w dzisiejszym świecie być nie można. Bo jest się bezrobotnym wtedy" - no to ci powiem ze można. Tylko za chuja pana nie wiem czy to się opłaca. Raczej chyba nie. A poza tym wychodzisz na totalnego dziwaka i odszczepieńca.

    p.s. organizujac ostatnio imprezę w SPA ( czytałes pewnie co i jak ) pozwolilem sobie na krytykę wobec przygotowań, jakie zostały poczynione przez managera drugiej strony - nota bene moją wieloletnią bliską znajomą. Mogłem wejść miłym komciem w dupę wszystkim naokolo że bylo wow ! i w o gole ale, po swojemu, napisałem co o tym myslę. No i się koleżanka obraziła śmiertelnie i zrezygnowała z pracy ( news z 5 min temu ). No i co ? No jaj estem tym kutasem, tym złym i niedobrym , co doporwadzil do łez i zerwania kontraktu...

    OdpowiedzUsuń
  3. jaaarek, ile Ty masz lat, żeby sobie do serca brać czyjeś fochy?
    kurde, ja wiem, że niekoniecznie jest miło, ale jak ktoś się foszy to on ma problem i to duży, a jedyną reakcją może być wzruszenie ramion i "whatever"

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ta to następna, co to chętnych do pracy brak?

    OdpowiedzUsuń
  5. nienawidzę serialu przyjaciele. i nienawidzę zakłamania. i jestem szczera i dlatego mnie ludzie nie lubią. część. a Ty się zachowaj profesjonalnie i miej gdzieś czyjeś niekompetencje, no weź.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Galka - no wziąłem, wziąłem ... ;)
    Tylko skumac do końca nie mogę, jak ktoś, nadmieniam, lubiany i sympatyczny waląc bambola nie umie się do tego przyznać. no chyba że ja sie czepam, ze na MOJEJ KOBITY imprezie, w MOJEJ KOBITY Spa nikt nie miał czasu JEJ przedstawić mediom licznie przybyłym w formie prasy i TV lansując siebie. No sie chyba czepiam, c'nie ?

    Albo sie czepiam, bo czepialski jestem jak cholera, ze od miesiąca prosząc o scenariusz imprezy nie otrzymuję nic, bo Pani Manager WSZYTKO WIE i NAD WSZYSTKIM PANUJE, po czym jest jak jest, tzn bardzo miło i ą i ę ale tak se stoimy z Pierwszą z boku i czekamy aż nam zaczną ludziska płaszcze od powieszenia podawać ... wino oficjalnie załatwione wychodzi po 40 minutach i muszę kupować górką 30 butelek,wywiady owszem są, ale z Panem Józkiem , zdjęcia owszem są, ale nie nasze, a w jednym z blogów dzień po imprezie czytam że Atelier Malewicz zoztało zorganizowane w ... kamienicy Zienia ... No ja czepialski jednak jestem, bo to wszystko w emailu wypunktowałem plus kilka jeszcze mniejszych wpadek, przeslalem i poprosiłem o spotkanie w celu omówienia imprezy. A tu kuźwa obraza żem się na świętość nieomylną rzuciłem i jak ten cham sie bezczelnie Pani manager czepiam. No i nie ma Pani manager. I nie ma fajnej znajomej - nad czym jedynym szczerze mówiąc boleję ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Jarek, jakaś masakra... widziałam te fotki i powiem Ci, że zastanawiałam się czemu taki dumny jesteś, bo nie widziałam z nich abyście w ogóle rościli, tylko byli przypadkowymi (!!!) gośćmi.
    Rozumiem Ciebie, smutne...

    OdpowiedzUsuń
  9. wiesz Galka, ja tam parcia na szkło nie mam, ale wypadało by, żeby Pierwsza, która zapierdziela dzień i noc i stworzyła tak naprawdę to miejsce od podstaw poczuła, że to też Jej wieczór...

    Tragedii nie było, ale lekki niesmak pozostał. Ale spox, kolejne imprezy organizuję już ja :)

    OdpowiedzUsuń
  10. właśnie, wypadało.
    czekam na relacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. chuj tam. po prostu "chuj tam."

    OdpowiedzUsuń