się chyba pogubiłem...
niby wszystko ok, tylko w robocie shit totalny, ale to nie to.
kobita zapierdala,kocha i odejść chyba jeszcze nie chce, chłopaki dają popalić w stopniu dającym żyć, więc to też nie to ;)
brak sensu jakiś się objawił, brak perspektyw, nuda, brak pomysłów, czyli kupa.
i pisać nie umiem , próbuję i nic. dla pocieszenia wyciągam od czasu do czasu stare teksty i czytam. żedada.
łażę czasami na jakieś spotkania, coś tam bredzę, męczę się i wychodzę.
nie umiem obcować z ludźmi. mimo że chcę.
kurwa, co jest ?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
nie wiem co to, ale dają na to małe białe pigułki.
OdpowiedzUsuństarosc nie radosc ;)
OdpowiedzUsuń1. żadnego białego badziewia
OdpowiedzUsuń2. no comments, kurde ...
yamka mję uprzedziła :)))
OdpowiedzUsuńpfff... ;)
Jerr, oj tam oj tam... total resetu Ci trza i tyle! :)
problem w tym ze od 2 lat czasu ni ma na reset. zapierdalamy ( nic nowego ) ale nerwy człowiekiem rzucają plus wkurwy okresowe wystepują, radochy z NICZEGO ni ma. nawet jak se patelnią do łba wbijam ze troche tego naokolo mam - kobita, dzieciaki, robota kobity co jej satysfakcję nielichą daje, a u mnie marazm i chujnia. nie stac mine na pierdolnięcie drzwiami w firmie bo to główne od stu lat źródło przychodów, ale męki przeżywam wchodząc do niej i trwoniąc czas ktorego za dużo przecie niema - z gumy on nie jest...
OdpowiedzUsuńtak serio - moze czas sie rozejrzec za nowa dzialalnoscia (tylko twoja), co ci satysfakcje dawac bedzie.
OdpowiedzUsuń